Matka jest tylko jedna

Stanęłam przed lustrem w łazience i przymierzam sukienkę zakupioną na Christmas Do z pracownikami męża. Przejęta tym jak wygląda każdy szczegół obracam się kilka razy i oglądam się z każdej strony. Kuba zobaczył, że coś się dzieje, więc przybiegł do mnie, patrzy uważnie, po czym mówi "You look like a princess mummy".

Pierwszy komplement który sprawił mi mój mały mężczyzna. I w tym momencie uświadomiłam sobie, że to wszystko tak naprawdę nie jest ważne. Dla najważniejszej osoby w moim życiu i tak jestem idealna. 

Dla niego nie muszę mieć figury modelki.

Nie muszę mieć perfekcyjnego makijażu.

Nie ważne czy mam kucyk na głowie, potargane włosy, czy idealną fryzurę.

Mogę być niska i gruba, lub wysoka i chuda.

Nie ważne, że mam pryszcza na środku brody, czy pieprzyk na czole.

Odstające uszy? A kto by się nimi przejmował. 

Cellulit czy rozstępy dla niego nie są ważne.

A po co mi kaloryfer na brzuchu, skoro on i tak woli poleżeć na mięciutkim tłuszczyku.

Dla najważniejszego krytyka w moim życiu i tak zawsze będę idealna. 

Żadna inna matka nie dorówna mi w gotowaniu, mimo tego, że faktycznie czasem obiad kompletnie się nie uda, lub przypali.

Żadna nie pobawi się z nim tak jak ja.

 Żadna nie przytuli cieplej niż mama. 

Kiedy mama podmucha skaleczone kolano to od razu przestaje boleć. 

Nikt nie pocałuje w czółko czulej od mamy. 

Musze się wiec nacieszyć tym stanem kiedy jeszcze mogę, bo przecież kiedyś w przyszłości ktoś inny zajmie moje miejsce.