Saturday, 4 May 2013





Rodzicielstwo, to ciagle rozmyslania i dokonywanie wyborow. No bo jak takie malenstwo samo za siebie nie zarecyduje, to przeciez ktos musi za nie. Trzeba ciagle wskazywac dobra droge i naprowadzac tak by czasem z niej to male nieporadne baby nie zboczylo. Trzeba uczyc stanowczosci i umiejetnosci dokonywania wlasnych wyborow. Trzeba nauczyc samodzielnosci i zaradnosci w zyciu. 
Naszym zadaniem jest takie wychowanie dziecka, by potrafilo odnalezc sie w tym strasznym swiecie. 
I w jaki sposob tego wszystkiego dokonac..?
Przeciez zaden z nas nie konczyl kursu rodzicielstwa i nie posiada dyplomu, za ukonczenie go z wyroznieniem, co dalo by nam dodatkowy boost pewnosci, ze jednak wiemy co robimy. 
Jednak rodzicielswo to wieczna walka z wyborami. Od tych najmniejszych typu: w co by to nasze dziecie dzisiaj ubrac... Czy nie jest dzis za zimno na T-shirt, kiedy widzi sie inne dzieciaki biegajace w szortach i sandalkach... Czy moze ubrac czapeczke, bo przeciez wieje... Po kwestie wychowawcze takie jak: w jaki sposob uczyc i wskazywac dobra droge. 

Czasem leze wieczorem w lozku, a glowa ma pelna pytan i rozterek. No bo dziecie me juz 13 miesiecy ma, a na nocniczek go jeszcze sadzac nie zaczelam. I planuje, ze ten nocik w weekend kupie i zaczniemy nauke, ale czy to czasem nie za wczesnie? Ksiazki podaja by zaczynac w 18 miesiacu a inni rodzice, by uczyc jak szybko sie tylko da. I zastanwaiam sie czy to moje dziecko gotowe jest na taki krok, czy moze wystrasze go tylko i zniechece. 

Ubieram cieplo, pieszcze owijam, przed wiatrem i deszczem chronie. Nie chce by chorowac zaczelo. W poniedzialek posylam to dziecie rozpieszczone do granic mozliwosci do zlobka, a odbieram bez skarpet na nogach i z gilami po pas. Bo tu w UK calkiem inna mentalnosc jest. Nikt sie tu wiatrem, deszczem i zimnem nie przejmuje. Widuje sie tu dzieci w wozkach w skarpetchach samych, kiedy ja z moim w spiworku na spacer wychodze i sama w zimowych butach i rajstopach zamarzam. Nikt sie tu przeziebieniem czy kaszlem nie przejmuje. Z takimi dolegliwosciami dzieci posylane sa do przedszkoli i choroby roznoszone droga ekspresowa. A kiedy dziecku cos wiecej dolega, to antybiotyk do przedszkola mozna poslac z godzinami podawania i nikomu nawet oko nie drgnie, bo przeciez jak dziecko za mlodu do chorob sie przyzwyczai to potem organizm ma silniejszy i z chorobami walczyc potrafi. Dlatego nie ma nawet po co do lekarza isc, bo tylko Calpol poleci i powie, ze samo przejdzie. Przyzwyczajam sie powoli do tego myslenia i wiem, ze mu to tylko na dobre wyjdzie, ale czasem w glowie mysli szeptac zaczynaja.
A jak nie przejdzie, to co? Dziecko me juz od dwoch tygodni biegunke ma, do tego kaszel i niekonczoncy sie katar. Doktor mowi, ze wszystko samo przejdzie.
W Polsce to by Kuba na bank antybiotyk dostal, a tu organizm sam choroby zwalcza.
Moze by na wlasna reke czyms zaczac leczyc, a jak juz zaczne to sie zastanawiam, czy to wystarczy.
Moze powinnam zucic prace i oddac sie maciezynstwu? Wtedy Kubus by tych wszystkich chorob nie lapal.
Czy spedzam z dzieckiem wystarczajaco duzo czasu?
Jak sie juz bawimy, to zastanawiam sie czy to wystarczy. Moze powinnam wymyslic cos bardziej kreatywnego. Ciagle mi malo. Ciagle wymagam od siebie wiecej, bo chce jak najlepiej spedzic ten nasz cenny wspolny czas. 

I pytan w mej glowie klebi sie tak duzo, ze czasem usnac mi nie daja. Bo ja zawsze chce najlepsza byc w tym co robie, i sercem przezywac kazdy dzien, nabierac go wiadrami i dzielic z moja malutka miloscia. Bo on przeciez zasluguje na wszystko co najlepsze!


Zabawy u dziadkow





Outfit:
Bluza - Peacocks
Jeans'y - Next
Skarpetki - Peacocks

15 komentarze:

  1. Fajny blog:) bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia! Dzięki za komentarz u mnie, bo skierował mnie on do Ciebie. Sama pewnie bym nie znalazła... Będę tu wracać! Pozdrawiam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tym bardziej sie ciesze, ze tu trafilas

      Delete
    2. I ja trafiłam do Ciebie dzięki komentarzowi u mnie :) Podoba mi się tutaj u Ciebie i będę zaglądać! Pisałaś, że tęsknisz za Paryżem, więc zapraszam częściej do mnie:)Od tego tygodnia rozpoczynam nowy cykl "Lifestyle boutique" :)
      http://krainapaozji.blogspot.fr/

      Delete
  2. Ja też uważam, że lepiej dziecko ubrać chłodniej, niż przegrzewać. W Polsce notorycznie się dzieci przegrzewa, mamusie biegają w krótkim rękawku i sandałkach, a dziecko upocone w czapce, swetrze i butach do kostki.

    Nie znam lekarza, który na zwykłe przeziębienie daje antybiotyk. I gdybym takiego spotkała, nigdy bym nie wróciła.

    Nie rezygnuj ze swoich planów zawodowych, niedługo przyjdą ciepłe dni i infekcje się skończą. Głowa do góry!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Juz sie nie moge doczekac lata, tylko ze tu w UK nie ma go nigdy zbyt wiele.

      Delete
  3. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  4. Pamiętaj jedno! U każdego dziecka na wszystko przychodzi pora i każde rozwija sie w swoim tempie. Moj syn ma 2,5 roku i nie chce slyszec o nocniku! Wszystko wie, wszytsko powie ale na nocnik za zadne skarby cuda i wszystko co mozliwe nie usiadzie a ja cierpliwie czekam kiedy ten dzien nadejdzie! wiem ze wiele mam by mnie za to potepiło ale ja jestem zdania ze nic na siłę!
    Ale sie rozpisalam :)
    Wszystko bedzie OK
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. To mnie troche pocieszylas. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie. A w jakim wieku go po raz pierwszy chcialas nauczyc siusiac na nocniczek?

      Delete
  5. Śliczny wesoły chłopczyk! Co do nocnika nasz Antoś ma 14m-cy i na razie nie próbujemy, odkładam to na czas po zabiegu , który jest 20maja, nie chcę mu mieszać, bo kilka dni będzie na pewno z cewnikiem, poczekam aż się trochę zagoi co trzeba i wtedy spróbujemy. Nie mamy na to parcia, uważam, że każde dziecko ma swój czas na wszystko. Co do reszty myślę że każda matka ma te dylematy każda z nas dba o dziecię jak najlepiej potrafi i Ty również, nie masz o co mieć wyrzutów sumienia :) Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja bym mu tez na Twoim miejscu nie mieszala. Borajstwo -,niech szybko wraca do zdrowia.

      Delete
  6. oj tak...czuję to samo...macierzyństwo to olbrzymia odpowiedzialność...nie ma łatwo

    ReplyDelete
  7. znam to bardzo dobrze, pytania, rozterki, dylematy....
    ufajmy ze robimy dobrze... bo zwariujemy inaczej!
    swietne zdjecia

    ReplyDelete
  8. Nie można sie dać zwariować tym rozterkom - naprawdę wiem co piszę ;))))


    Pozdrawiam :))

    ReplyDelete
  9. Po co te dylematy? Jesteś super-hiper-dobrą mamą! W wielu kwestiach muszę się od Ciebie uczyć.

    ReplyDelete
  10. Dylematy to chyba jedna z nieodzownych części macierzyństwa... Czasami dobrze je mieć, dzięki temu wiesz, że nie robisz wszystkiego bezmyślnie i dokonujesz własnych wyborów - na pewno dobrych, bo jako matka wiesz najlepiej czego potrzeba twojemu dziecku... :) Pozdrawiamy ciepło i trzymamy kciuki za skuteczne rozwiązanie waszych dylematów! ;)

    ReplyDelete