Musze się z Wami podzielić moja głupotą. Dzisiaj przeszłam sama siebie,się serce podskoczyło mi pod same gardło i płakać mi się chciało.
Jak co dzień przyszliśmy z JJ'em z przedszkola i jak co dzień do domu nie chciał iść. W humorze był potwornym, bo się chyba w przedszkolu nie wyspał, więc za domem też się nie chciał bawić. Przed domem na schodku usiadł i przejeżdżające pojazdy obserwować chciał. Ryczał w wniebogłosy, więc stwierdziłam, że nic się chyba nie stanie jak sobie chwilę popatrzy, a że w drzwiach wejściowych szybę mam, to go cały czas na oku miałam. Drzwi zostawiłam uchylone i cały czas do domu wołałam, ale to wszyto na nic. Stoję sobie i do pana taty dzwonię, żeby nasze dziecię przekonał do powrotu do domu, ale jak zwykle dodzwonić się nie mogę. Za chwilę słyszę wyraźny męski głos "Are you alright mate? Come here", a że w przedpokoju stałam to wyparowałam za drzwi z szybkością błyskawicy, a tu co widzę? Na środku drogi przed moim domem stoi srebrny samochód, a w nim siedzi pan z opuszczoną szybą. Na mój widok powiedział tylko "It's alright. I've just seen him standing there for a while" i odjechał. Nie wiem jakie były zamiary pana po trzydziestce, ale wiem jedno. Więcej JJ'a przez szybę obserwować nie będę. Od teraz zabawa samemu na dworze jest TOTALNIE ZABRONIONA!
Do teraz chce mi się płakać, jak sobie pomyślę o swojej głupocie. Niby nic, bo cały czas go widziałam, ale sama myśl, że to tak prosto, aby się mu coś mogło stać wyciska mi łzy z oczu.
JJ: T-shirt - Atmosphere; Spodnie - Next; Buty - Converse
Rover - Avigo 12" Igition i kask
Ojej! To dobrze że się nie dodzwoniłaś bo przez rozmowę mogłabyś tego typka nie usłyszeć.
ReplyDeleteWyobrażam sobie jak się czułaś... Naprawdę trzeba uważać na wszystko... Pozdrawiam!
ReplyDeleteTaki przeżycia uczą nas większej kontroli, ja chłopców od początku uczyłam, że nie mogą z obcymi rozmawiać, a jak ktoś się zbliża i na coś namawia to mają głośno krzyczeć lub uciekać...
ReplyDeleteDokladnie. Wczoraj bylam wystraszona cala sytuacja do tego stopnia, ze cala noc nie moglam spac i plakac mi sie chcialo.
DeleteNajważniejsze, że nic się nie stało.
ReplyDeletePrzerazila mnie ta historia... Bo rzeczywiscie, niewiadomo jakie zamiary mial ten facet. Mogl sie zatrzymac z troski widzac dziecko (pozornie) bez opieki. O drugim scenariuszu wole nawet nie pisac...
ReplyDeleteJa tez wole o tym nie myslec
DeleteRacja. Oczy dookoła głowy.
ReplyDeleteHehe, widzę, że dobierasz kolor trampek do rowerków, raz zielone, raz granatowe :)
ReplyDeleteChwala Bogu, ze ta historia dobrze sie skonczyla.
ReplyDelete