W piatek kolo poludnia odebralismy telefon od spanikowanych przedszkolanek mowiacych cos bez skladu i ladu: "Kubie oczy uciekaja do tylu i zachowuje sie jak by go nie bylo". Zrobil tak podobno cztery razy i zeby wybudzic go z tego stanu wolano go po imieniu, po czym powracal do rzeczywistosci i plakal. Przypuszczano jakis nieokreslony atak i zalecono wziecie Kubusia do lekarza.
Moi tescie, ze mieszkaja 5 minut od przedszkola, a ja z Panem Tata bylismy w pracy, wzieli sprawy w swoje rece. Migiem zajechali odebrac Kube i dlugo sie nad tym nie zastanawiajac zabrali go do szpitala. Ja z PT rzucilismy prace w kat i wskoczylismy do samochodow, by jak najpredzej dostac sie do szpitala.
Badan bylo wiele. Zaczynajac od badania krwi, ktore latwym nie bylo. Trzeba bylo Kubie mocno raczke przytrzymac, zeby czasem jej nie wyrywal, kiedy to krew skapywala przez wezyk w zolwim tempie. W takich chwilach czas plynie tak wolno jak krew z nosa.
Potem przeszlismy do badania EKG, czyli badania pracy serca. Przed takim badaniem pacjent pownien byc sokojny i rozluzniony, dlatego tez zaprowadzono nas do specjalnego pokoju pomiarow dla dzieci. Przygaszone swiatlo, muzyka relaksacyjna plynaca z glosnika i wyswietlacze sufitowe i scienne mialy wspomodz wyciszenie dziecka. Podlaczono do niego 10 elekrod. Szesc elektrod przedsercowych umieszczono na klatce piersowej, a pozostale cztery na kazdej konczynie. Dodam tylko, ze badanie to jest bardzo trudne do wykonania u dzieci, bo pacjent podczas jego wykonywania musi lezec nieruchomo, a kazda z elektrod musi byc zamieszczona w scisle okreslonym miejscu. Kuba wiercil sie, krzyczal i bronil przed calym tym zabiegiem, wiec nici z calego tego owczesnego wyciszania. Reasumujac badanie jakos udalo sie nam zrobic, choc lekarz uprzedzal, ze moze ono nie wyjsc.
Do reszty badan trzeba bylo dolaczyc pomiary cisnienia, temperatury, gardla, uszu oraz badanie cukru we krwi.
Po kilku godzinach spedzonch w szpitalnych pokojach oznajmiono nam, ze chcieli by zatrzymac Kube nan noc na obserwacji ze wzgledu na nieznane symptomy i oczekiwanie na wyniki badania krwi. Na jedno dziecko przypada tu w UK jedno lozko szpitalne dla rodzica. Jesli wiecej osob zyczy sobie zostac na noc, to niestety, ale musza spac na fotelach, a ze PT ma problemy z kregoslupem a mnie nie zbyt podobala sie wizja spedzenia nocy z glowa na ramieniu i bolacym karkiem, to PT w te pedy do domu na noc wyslalam.
I tutaj musze sie wszystkim pochwalic, bo okazalo sie ze z moim dzieckiem mozna wyjsc miedzy ludzi i bez wstydu patrzec wszystkim w oczy. Obawialam sie, ze na nowym miejscu, w nowym otoczeniu, lozkach z pacjentami, placzacymi dziecmi i bajkami puszczanymi po nocach w szpitalych pokojach moje dziecko spac nie bedzie.
Polozyl sie jednak w nowym lozeczku bez protestow z buteleczka w dloni odwrocony na boczek (tak zeby sasiada podgladac, kiedy to mamusia czytala mu bajke). Po chwil przewrocil sie na plecki, by nasluchiwac telewizyjnych kreskowek i jekow niepocieszonego malenstwa. Po czym na prawy boczek, by usmiechnac sie do mamusi i podac jej przez szcabelki raczke w gesie milosci. I serce moje napelnilo sie szczesciem tak patrzac na to moje dziecie. Dopijajac buteleczke z mlekiem podal mi ja tylko przez szczebelki, by przewrocic sie na brzuszek i obserwujac to cale zamiesznie pograzyc sie we snie.
W nocy mimo tego, ze przeprowadzano regularne badania, nie otworzyl oczu nawet na sekunde. Rano usmialam sie strasznie, bo Kuba jak zwykle obudzil sie o 6:30, ale jakos wstac nie chcial. Patrzyl tak tylko na mnie litosciwym wzrokiem i pompki robic zaczynal. Wstalam zeby wyciagnac go z lozeczka i jak sie okazalo cale nogi wyslawalu mu poza szczebelki lozeczka.
Zeby nie przeszkadzac w snie tym, ktorzy do 2:00 w nocy grasowali poszlismy do pokoju zabaw i na sniadanko, ktore serwowane bylo w szpitalnej kantynie. Po otrzymaniu pozytywnych wynikow badan krwi i z zapewnieniem zdrowia zostalismy zwolnieni do domu. Pan doktor zalecil stala obserwacje i w razie powtorzenia sie symptomow nagranie ich na video.
Teraz emocje opadly, nastal w naszych sercach spokoj i dziekujemy Bogu, ze temu naszemu malenstwu nic nie dolega.
O matko ja bym chyba zawału dostała :( Mam nadzieję, że nic groźnego to nie jest i już się nie powtórzy!! Warunki szpitalne super, nie to co w PL...
ReplyDeleteWidzę po zdjęciach, że w szpitalu bardzo kolorowo, tak jak w naszym w Brighton. Moj maluszek już dwa razy musiał być pacjentem na dziecięcym oddziale, ale złego słowa nie mogę powiedzieć, ani na personel, ani na atmosferę czy warunki. Z tą tylko różnicą, że my w obu przypadkach dostalismy osobny pokój z łazienką i wc.
ReplyDeleteDużo zdrówka dla Kubusia zyczę! A dla Was rodziców dużo sił :) Mam nadzieję, że to już sie nie powtórzy.
Ja tez zlego slowa nie powiem. Opieka wspaniala, warunki swietne, jedzenie bardzo dobre a personel ma swietne podejscie do dzieci.
DeleteOby jednorazowa sprawa!!!
ReplyDeleteO to sie modle
DeleteDobrze, że nic poważnego nie wykryto. Jeśli sytuacja się powtórzy warto zrobić EEG (badanie głowy), żeby wykluczyć padaczkę.
ReplyDeleteJesli by sie powtorzylo, to poprosze o to badanie, bo tez mialam takie przypuszczenia.
Deletezdrowia życzę, buziaki dla dzielnego maleństwa :*
ReplyDeleteDziekujemy :)
DeleteDzielna jesteś. Mam nadzieję, że sytuacja się już nie powtórzy.
ReplyDeleteKochani oby bylo wszystko dobrze, i wiecej taka sytuacja sie nie powtorzyla.
ReplyDeleteO matko! Oby się nie powtórzyło i mały był zdrowy. Szpital wygląda bardzo przyjaźnie. Zdrowia i spokoju
ReplyDeleteCzytałam z przerażeniem w oczach...tym bardziej cieszy zakończenie...
ReplyDeleteMaluszku piękny dużo zdróweczka i siły!
ReplyDeleteCałe szczęscie że wszystko dobrze
ReplyDeleteDziekujemy za te wasze wszystkie wspaniale komentarze :) Kubus czuje sie swietnie. Podobnych sytuacji juz wiecej nie bylo i mam nadzieje, ze tak juz zostanie.
ReplyDelete