Wednesday 9 January 2013

To byl zwariowany dzien. Kubus po raz pierwszy zostal sam w przedszkolu. Mialam zamiar zabrac go do zlobka na godzine 7:00, ale ze jeszcze spal to trafilismy tam na 8:00. Kubus wpadl w trans zabawy, kiedy to ja z Pania dyrektor zajelam sie wypelnianiem dokumentow przy malym stoliczku. Okolo 8:30 przyszedl z placzem do przedszkola maly Harley. Nie chcial za nic w swiecie zostac bez swojej mamusi. Pani mama musiala jednak szybko biec do pracy. Zal mi sie zrobilo malucha, ktory zanosil sie od placzu, wiec wzielam go na kolano i mocno przytulilam. Wytlumaczylam, ze nie ma o co plakac, i zaproponowalam wspolna zabawe. Przewrocilam dokumenty na czysta strone i poprosilam przedszkolanke o kredki. Przybiegla w sekundzie z blokiem i pudelkiem pelnym kredek. U 3latka nareszcie ustal placz i w przedszkolu zapadla bloga cisza. Zaczelismy gryzmolic po kartkach papieru. Pani dyrektor bacznie mi sie przygladala, po czym z usmiechem na twarzy zapytala "Nie chciala bys tu pracowac?". Ja zasmialam sie tylko w glos i przeszlam do dalszej zabawy z maluchem. Harley polubil mnie do tego stopnia, ze nie dal zadnej z przedszkolanek zmienic swoich posikanych majteczek, tylko przybiegl do mnie i mocno zlapal mnie za szyje. Nie wiedzac na ile moge sobie pozwolic (bedac tam gosciem) wzielam go za roczke i zaprowadzilam do pomieszczenia gdzie zmieniane byly pieluszki. Nie chcialam przekraczac zadnych granic, wiec wolalam zeby przebrala go przedszkolanka. W tym czasie Kuba wykleil buzke podczas "creative play" i wymazal kartke papieru odciskami swojej dloni podczas "messy play". Posiedzialam tak 4 godziny, polozylam Kubusia spac i poszlam w tym czasie posprzatac dom. Kiedy wrocilam po 2 godzinach zastalam Kube stojacago przy barierce, zalanego lzami i zanoszacego sie w nieboglosy. Na wejsciu dowiedzialam sie, ze Kuba spal tylko pol godzinki i nie chcial nic jesc, wiec placze bo pewnie jest glodny i spiacy. Po przyjsciu do domu zauwazylam, ze ma czerwote oko i podrapany nos. Najgorsze jest to, ze on tak plakal pewnie od dluzszego czasu, bo az mu sie glowka trzesla. Nikt pewnie nawet na to nie wpadl zeby go przytulic i uspokoic. Kuba nawet po powrocie do domu nie mogl zlapac oddechu. Nie wiem co o tym wszystkim myslec... Nie tak to sobie wyobrazalam.
A wy co o tym myslicie?

5 komentarze:

  1. Myślę, że to dopiero początki...sama się niezmiernie ich boję ale mamy jeszcze trochę czasu aby się na to przygotować....

    A panie w przedszkolu powinny brać z Ciebie przykład...
    Pozdrawiamy


    ReplyDelete
    Replies
    1. Pochodzimy w tym miesiacu i zobaczymy co z tego wyniknie. Jak narazie nie mam do nich zaufania i nie wiem czy to czasem nie jest powod mojej nadopiekunczosci...

      Delete
  2. Oj biedne te maluchy... nie chcę nawet myśleć, że będę musiała posłać mojego synka do przedszkola czy żłobka. Masz super podejście do dzieci :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zeszlej nocy nie moglam przez to usnac. Mysli byly tak przytlaczajace i ciezkie, ze mialam trudnosci ze zlapaniem pelnego wdechu :(

      Delete
  3. Początki zawsze są trudne, ale wiem, że serce się kraja w takich sytuacjach ;/

    ReplyDelete