Friday 13 May 2016




Nareszcie w UK zrobiło się ciepło i możemy korzystać z tych pięknych wiosennych wypadów poza miasto. W zeszłą niedzielę zanotowano najgorętszy dzień w roku, bo w Londynie było aż 27 stopni, a  u nas 25. Nie chcąc więc siedzieć z dziećmi w upalnym mieście, wymyśliłam wycieczkę nad morze. JJ nad Angielskim morzem nie był już sporo czasu, więc zapomniał już jak to wszystko wygląda. Początkowo upierał się by jechać nad Polskie morze, bo je cyt. "kocha najbardziej", ale wyperswadowaliśmy mu to tłumacząc, że musielibyśmy najpierw kupić bilety lotnicze, pakować walizki i zajęło by to cały dzień. 
JJ po przyjeździe na miejsce szybko zmienił zdanie i widząc wszystkie atrakcje dla dzieci jakie serwuje Skegness, nie chciał wracać do domu i stwierdził, że chce tam jeździć codziennie. Początkowo pobawiliśmy się w wielkiej piaskownicy, znaleźliśmy muszelki, zjedliśmy lody na molo, a potem oddaliśmy się świetnej zabawie w wesołym miasteczku. Nad samym morzem trochę wiało, więc Gracelyn nie była oczarowana. Był to jej pierwszy kontakt z morzem , ale poza uczuciem ciepłego piasku pod stopkami nie mogla skorzystać z atrakcji tak jak my. 
Podobno nad morzem można zjeść najlepszą porcję fish & chips jaką można dostać w UK, więc nie mogliśmy sobie odmówić tradycyjnego nadmorskiego przysmaku. Szkoda tylko, że zapomniałam o przejażdżce osiołkiem, bo ciekawa byłam reakcji JJ'a. Będę sobie musiała zapamiętać i kolejnym razem osiołkowi się już nie upiecze. 

























2 komentarze: