Po naszych rodzinnych wakacjach w Karwi pozostały już tylko wspomnienia, a jedyny kontakt z wodą jaki mamy to deszcz, basen i wanna ;) Powiem szczerze, że w tak malej miejscowości jak Karwia nie spodziewałam się aż tak wielkich tłumów, ale co się ludziom dziwić. Ośrodków wypoczynkowych i hoteli jest tam wiele. Dostęp do morza wspaniały. Sklepików z pamiątkami, restauracji i atrakcji dla dzieci też nie brakuje. My zdecydowaliśmy się na B&B
Kamena który położony był przy wejściu na plażę. W sumie jak rezerwowaliśmy ośrodek wypoczynkowy, to wszystko było już przebrane i wybór nie był aż tak rewelacyjny. Następnym razem zabierzemy się za to trochę wcześniej. Chodziło nam głównie o coś nowoczesnego i czystego z atrakcjami dla dzieci, przy samym wejściu na plażę. Ośrodek sam w sobie okazał się całkiem przyzwoity, choć do europejskich standardów jeszcze im dużo brakuje. My mieliśmy apartament 2 pokojowy z częścią jadalnianą, przedpokojem i łazienką. Wystrój iście Ikeo-wski, bo praktycznie każdy mebel zakupiony był w tym sklepie. Z naszego piętra mieliśmy świetny dostęp na salę to tenisa, salę zabaw dla dzieci i mini kino. Na dworze dzieci wspaniale bawiły się na drabinkach, huśtawkach, jeździkach i trampolinie, kiedy to my spokojnie grillowaliśmy w altance przy placu zabaw. Wszystko było by więc całkiem przyzwoicie, gdyby nie fakt, że sprzątaczka ani razu nie przyszła posprzątać pokoi ani wymienić worków na śmieci. Do tego podczas śniadania nie serwowano soków, owoców i jogurtów, co dla mojego dziecka było nie do pomyślenia. Jedyne napoje jakie serwowano to kawa, herbata i kakao. Szwedzki stół składał się głównie z wędlin, serów, rożnych gatunków pieczywa, warzyw, jajecznicy, kiełbasek bądź parówek podawanych na gorąco. W ośrodku można było zjeść również obiad, ale z tym woleliśmy już nie ryzykować i codziennie wychodziliśmy zjeść coś na mieście. Do gustu przypadły nam dwie restauracje
Willa Złota i Morskie Oko. Ta pierwsza ze względu na pyszne i wspaniale podane obiady, a druga za bardzo dobre domowe obiadki w przystępnych cenach.
A za dziećmi dwa zakochańce ;)
Morskie Oko
Sami opisują się jako rodzinna restauracja serwująca domowe obiadki. Wystrój w stylu kaszubskim, ale menu na szczęście w języku polskim hehe. Surówki jakie serwują to najlepsze jakie jadłam w te wakacje, więc zasłużyli sobie u mnie wielkiego plusa. Nam bardzo zasmakowały dewolaje z ziemniaczkami i zestawem surówek, ale po ryby woleliśmy chodzić gdzieś indziej. W restauracji znajduje się kącik dla dzieci, ale większość zabawek jest już niestety zniszczona. Fakt jest jednak taki, że dzieciom to wcale nie przeszkadzało i wspaniale bawiły się dinozaurem bez nogi i lalką w potarganych włosach.
Pyszne i przepięknie podane obiady w naprawdę tanich zenach. Piękne wnętrza w których dzieci zamiast jeść obiad wpatrują się w ryby w akwarium zamontowanym zaraz przy stoliku ;) Za to karuzele przed restauracją motywują do szybkiego jedzenia i dalszej zabawy.